Pędzelkiem i korektorem w Akademii Makijażu

Jedna z moich przyjaciółek zwierzyła mi się ostatnio, że za mało piszę o kosmetykach. I tak oto, w ostatnią sobotę, jak na zawołanie, uciekłam przed upałem do Douglasa w Galerii Mokotów i wzięłam udział w Akademii Makijażu. Obiecałam sobie, że tym razem nic nie kupię.

Tematem był strobing, czyli makijaż rozświetlający. Wybrałam go, ponieważ z opisu wynikało, że jest najprostszy. Tak, jestem leniwa.

Akademia wyglądała tak: około dwudziestu kobiet zostało usadzone po dwóch stronach długiego stołu. Każda z nas dostała do dyspozycji lustro, zestaw pędzli do makijażu, kasetkę z różami, pudrem, cieniami do powiek i pomadkami. Niektóre kosmetyki były wspólne, np. płyny do demakijażu czy korektory.

douglas_event_akademia_makijazu_ranafe_005

Szkołę prowadził Paweł Borkowski wespół z Joanną – główną makijażystką Guerlain Polska. Paweł okazał się nie tylko dobrym oratorem, ale też specjalistą od sprzedaży – co jakiś czas dowiadywałyśmy się, że potrafimy nakładać makijaż w sposób prawdziwie profesjonalny. I w ogóle świetnie wyglądamy. Złoto, perły i diamenty. Trochę szkoda, że on i asystujący makijażyści nie byli bardziej surowi. Ale cóż, może to tylko ja lubię, jak podczas nauki się mnie porządnie przeczołga, to mnie motywuje.

Zostałyśmy podzielone na grupy po trzy osoby. Każdą grupą opiekowała się inna osoba – makijażysta z Douglasa albo z Guerlain. Ponieważ siedziałam pomiędzy dwoma grupami, niejako doklejona do jednej trójki, opiekunowie szybko zapomnieli, do kogo przynależę, więc musiałam dopraszać się o np. korektor czy dobór cieni i różu. Na początku trochę mnie to wkurzyło, ale ponieważ nie jestem cichą osobą, po prostu zawracałam głowę wszystkim wokół, nie omieszkałam też zadawać pytania prowadzącym (chyba jako jedyna z całej grupy). A co!

douglas_event_akademia_makijazu_ranafe_009feat

Zaczęło się od demakijażu i nakładania kremu oraz serum pod oczy – które tak naprawdę było kremem, ale zaklasyfikowano go jako serum ze względu na dozownik w postaci pompki. Wszystkie kremy były lekkie i szybko się wchłaniały, aczkolwiek po jednym użyciu ciężko mi je polecić. Makijaż odbywał się w centrum handlowym, w którym jest sztuczne światło i klimatyzacja. Mimo że na zewnątrz panował rekordowy upał, nie miałam okazji wypróbować makijażu w tak ekstremalnych warunkach – wróciłam do domu dopiero koło 18.00. Z kosmetyków do oczyszczania twarzy rozważyłabym może kupno toniku Super Aqua Lotion, ponieważ jest bezalkoholowy.

Aha, jak już się pewnie zorientowaliście, lekcja odbywała się pod egidą Guerlain. Korzystałyśmy tylko i wyłącznie z kosmetyków tej marki. Wobec tego nie było kosmetyków określanych jako „słabsze”. Każdy przedstawiany był jako idealny. Nie że się czepiam, po prostu weźcie to pod uwagę w tej relacji. Nie miałam możliwości porównania podkładów dwóch różnych firm.

A skoro już o tym mowa, spodobał mi się podkład Baby Glow (nr 03). Ten akurat trzymał się do późnej nocy (specjalnie tak długo nie zmywałam makijażu, cierpiałam dla Was! ;-)). Poza tym moja skóra nie była sucha, co często się zdarza, jeśli spędzam dużo czasu w klimatyzowanym pomieszczeniu. Wprawdzie na początku wydawała się lekko pomarańczowa, ale nałożyłam go po prostu za dużo…

douglas_event_akademia_makijazu_ranafe_003

 

Z innych kosmetyków spodobał mi się też lekki puder o ładnym zapachu Lingerie de Peau 02 Beige Clair, ale ponieważ mam jeszcze puder Yves Saint Lauren, który kupiłam przy okazji  Douglas Beauty Street, więc się wstrzymałam. Poza tym trzeba przyznać jedno – kosmetyki Guerlain są drogie. Ograniczyłam się do zakupu cienia do powiek i podkładu, kusiła mnie też szminka Rouge G w soczystym czerwonym odcieniu Genna, ale ileż można ;-).

Po pudrze nadszedł czas na puder brązujący, nakładany od ucha jednym lekkim pociągnięciem prawie do nosa. A potem jeszcze dodałyśmy róż. Zasugerowano nam, by zawsze wybierać róż jasny, pozbawiony brązowego odcienia, który rzekomo postarza. Pokazano nam też inną od tradycyjnej metodę aplikowania go – nie na buzię w ciup, ale na wybrzuszenia, które powstają na policzkach podczas uśmiechu.

Na koniec przyprószyłyśmy twarz legendarnymi meteorytami! Nazwa nieco myląca, gdyż nie tworzą na twarzy efektu tysięcy księżycowych kraterów. Mowa oczywiście o tonującym pudrze w kulkach. Podczas Akademii korzystałyśmy z meteorytów w wersji kompaktowej, kamiennej, co wydaje mi się lepszym pomysłem, bo wygodniej jest nabrać kosmetyk na pędzel. Z kulkami zawsze miałam taki problem, że rozsypywały mi się, uciekały we wszystkie strony, chowały między włosie pędzla i spadały na podłogę, gdzie mogły łatwo paść łupem Młodej Damy.

Ze względu na pogodę nieco zmieniony był pierwotny koncept makijażu. Strobing generalnie jest skromny w oczach, ale tym razem było to absolutne minimum. Po wyczesaniu i podkreśleniu brwi – który to zabieg nie był mi potrzebny – nałożyłyśmy cień do powiek palcami. Dodałyśmy tusz i… koniec. Chodziło o to, by makijaż nie spłynął i nie walcował się. Kusiło mnie jeszcze dodanie odrobiny brązowego cienia, żeby optycznie powiększyć oko, ale ponieważ miałam tego dnia szkła kontaktowe, zabieg nie był potrzebny.

Pod koniec prezentuję Wam moje łupy – podkład idealny na lato (jest naprawdę leszy od dotychczasowego, super lekki) oraz złociste cienie do powiek Ecrin 1 Couleurs Gold’n Eyes. Dostałam do nich kosmetyczkę z próbkami od Guerlain.

Guerlain - zakupy w Doulgasie

Podsumowując: myślę, że warto iść na taką lekcję, chociaż osoby nieśmiałe mogą pozostać nieco zapomniane przez obsługę. Z drugiej strony, niewiele znam tak upierdliwych w kwestii wiedzy i ciekawskich osób co ja, więc możliwe, że poziom uwagi poświęconej kursantom będzie Wam odpowiadał. Ja po prostu lubię intensywny kontakt podczas wszelkiego rodzaju zabiegów i kursów. Spytajcie się adeptów mojej grupy Tai Chi 😉

Makijaż rozświetlający był dość prosty i oszczędny, więc zaawansowane osoby raczej będą się nudzić. Myślę, że następnym razem pójdę na poziom wyżej – czyli jakiś ekstra makijaż wieczorowy. Pora spróbować czegoś nowego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *