Jak pachnie Cruella De Mon (Cuir Cuba Intense)

Zapraszam do kolejnej odsłony cyklu perfumeryjnego. Dziś zajmuję się niezwykłą postacią, tym razem z bajki dla dzieci, oraz świetnym zapachem.

Cruella De Mon (w wersji angielskiej Cruella de Vil) to postać z powieści The Hundred and One Dalmatians, autorstwa Dodie Smith z 1956 roku. Cruella ma więc już 61 lat, ale to kobieta nie do zdarcia.

Jaka ona właściwie jest? Myślę, że jej charakter najlepiej odda fragment piosenki o Cruelli z filmu Disneya:

Cruella zawsze nam zwiastuje burzę,
Cruelli towarzyszy wokół mrok
I gdy przychodzi, ach, rozsiewa wkoło strach,
Słońce gaśnie i zapada zmrok.

W filmie Disneya (1961) jest karykaturalna, ale ja wolę skupić się na niej jako na niezależnej, bezwzględnej kobiecie, przy której żaden mężczyzna nie ma szans. Jest jedną z najbardziej charakterystycznych złych kobiecych postaci wszech czasów. Marc Davis, jeden z głównych pracowników Disneya, opracowując Cruellę, wspomniał: „I put something of all the bad women I’ve known into Cruella”.

Na pierwszy rzut oka to ekstrawagancka dama, która po prostu nie owija w bawełnę. Ale tak naprawdę Cruella tylko bawi się konwenansami i lepiej odnajduje się w roli szefowej gangu. Potrafi sprzedać bezczelność w eleganckim opakowaniu. Głupcy i tak nie zrozumieją, a ci inteligentniejsi uciekną przerażeni. Jej imię w pełni ją określa, ale mogę się założyć, że raczej sama je sobie wymyśliła. Rodzice zapewne nadali jej jakieś banalne imię, które Cruella od razu znienawidziła.

Może i znamy ją z obrazu osadzonego we wczesnych latach 60-tych, ale założę się, że współcześnie wyglądałaby i zachowywałaby się tak samo. Cruella nosi futro i pali cygaretkę, bo tak lubi, a wszelkie podrygi mody są dla niej żałosnym jęczeniem niedowartościowanych dziewuszek. Słodkie waniliowe zapachy tylko by ją drażniły, poza tym nie byłyby w stanie przebić się przez gęsty dym snujący się z nieodłącznej cygaretki.

Tylko prawdziwie mocny zapach trzymałby się jej twardego ciała. I byłyby to perfumy marki Nicolai Parfumeur Createur o nazwie: Cuir Cuba Intense.

Zapach to bardzo elegancki, ale nie taki salonowy „ą/ę”, tylko zdecydowany, damsko-męski, zresztą pamiętajmy, że początkowo wyręczając się typami spod ciemnej gwiazdy, pod koniec historii Cruella bierze sprawy w swoje ręce i pokazuje, że potrafi podejmować trudne decyzje. Są to perfumy mało kobiece, a raczej – zupełnie nie zalotne. Przede wszystkim, czuć w nich sporo tytoniu, ale w jego oparach czai się też lukrecja – mroczno-słodka, zabójcza lukrecja, czarna jak oczy Cruelli z czerwonym błyskiem.

Wokół Cruelli roztacza się zatem zapach jak z palarni albo sklepu kolonialnego. To wrażenie utrzymuje się cały czas, nie zbacza w stronę banału. Nie wiemy, co tak naprawdę wypala Cruella, ale wątpię, by w jej cygaretce tkwiła jakaś mdła popierdółka.

E! Illustration

Cruella z przypraw uwielbia pieprz. Ale nie myślcie sobie, nie ma tej przyprawy w Cuir Cubie, to nie tabaka do kichania. Zapach jest w istocie miękki, zupełnie jak… futro. Na myśl przychodzą też czarno-białe włosy Cruelli, które poruszają się jak ramiona Meduzy, niezależnie od wiatru.

W Cuba Cuir czuć też skórę, dobrze wyprawioną, prawie surową. Dzięki temu zapach jest taki zwierzęcy. Cruella bynajmniej nie jest wegetarianką. Podejrzewam, że obicia w jej luksusowym Bugatti pokryte są prawdziwą skórą.

Cruella to połączenie Scarlett O’Hary z lady Makbet. Absolutnie nie pasuje mi do niej styl dominatrix z filmu fabularnego z 1996 roku. Mam nadzieję, że prawdziwsza i mniej karykaturalna będzie Emma Stone. Jest w niej coś pociągającego, ale też nie zleżałego – zupełnie jak perfumy, które nie nadają się dla starego dżentelmena, bo czuć w nich energię. To zapewne zasługa mięty, szałwii, poza tym swoją rolę gra drzewny zapach paczuli i cedru.

Co ciekawe, pod koniec zapach jest bardzo suchy, ale wciąż ciekawy. I wciąż wije się niczym dym z cygaretki.

Grafiki użyte w artykule pochodzą ze strone E! Online, na której możecie znaleźć informację, że Emma Stone jest rozpatrywana jako odtwórczyni tytułowej bohaterki w najnowszym filmie fabularnym Disneya pt. Cruella (2018).

3 komentarze

  1. Przypomniałam sobie dzisiaj o próbce tych perfum, którą mi pożyczyłaś jakiś czas temu, i psiknęłam się rano. Zapach towarzyszył mi cały dzień – lubię perfumy, które czuć tak długo i które w dodatku tak wyraźnie się zmieniają! Ciekawie było kontemplować go cały dzień, wyczuwać subtelne przejścia, to zagłębianie się w zapach.

    Muszę powiedzieć, że podoba mi się, jest ciekawy, intrygujący, bije z niego pewność siebie, takie… zdecydowanie i ukierunkowanie, jest jak świadomość celu, do którego się dąży – nie umiem znaleźć innego określenia.

    Chce się go wąchać… ale jednocześnie to było dziwne doświadczenie. W nawale poniedziałkowych spraw zdarzało mi się o nim zapomnieć i kiedy raptem znów stawałam się go świadoma, moją pierwszą myślą było: „O rany, co to tak pachnie???” 😛 Tak, jakbym kompletnie się z nim nie identyfikowała.

    Podoba mi się – ale czuję się w nim obco. Niektóre zapachy są jak druga skóra, człowiek wchodzi w nie i czuje się – jest! – z nimi jednością, natomiast Cuir Cuba jest jak coś, co na siebie nakładasz – nie czułam, że mnie otula, ale raczej jest jak zbroja, jak wyzwanie rzucone światu. Może dlatego, że zazwyczaj preferuję kompletnie inne zapachy (Pure Poison Diora to moja miłość ;D).

    Nie mogłabym Cuir Cuba używać na co dzień, myślę, że nawet nie raz na tydzień – to perfumy na specyficzne samopoczucie – ale od czasu do czasu tak, bo wdychanie go sprawiało mi przyjemność.

    To zapach zupełnie inny niż ja – o ile rozumiesz, co mam na myśli 😉

  2. Dobrze Cię rozumiem. Zapach też bardzo mi się podoba, jest taki silny, świetnie się z nim czułam.. ale wyobrażam sobie takie dni, kiedy by mnie przytłaczał.
    Do Ciebie mi jednak mało pasuje Cuba Cuir. Są za mocne, zbyt wulgarne nawet – zwłaszcza na kobiecie. Chociaż Pure Poison to też nie eteryczna łąka, mają w sobie pazur 🙂

Skomentuj Ranafe Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *