Jak pachnie mężczyzna nie z tej Ziemi (Contradiction)

Dziś zapraszam Was do kolejnej przygody z perfumami. Tym razem, po raz pierwszy na blogu, przedstawię Wam postać mężczyzny. Do tej pory ze świata perfumeryjnych portretów poznawaliśmy same kobiety (chociaż niektóre zapachy to były uniseksy, jak np. Cuir Cuba), kolej zatem na drobną odmianę…

Wyobraźcie sobie, że między ludźmi chodzi mężczyzna wyglądający zupełnie tak, jak my, ale jego pochodzenie jest pozaziemskie.  To taki kosmita, który wylądował między nami, Ziemianami, przygląda nam się z rozczuleniem, chętnie pomoże, ale wie, że jego dom jest gdzie indziej.

Contradiction od Calvina Kleina to rzecz dla kogoś z natury dobrego, bo jest zapachem bardzo łagodnym, przyjemnym. Nie wyobrażam sobie dzikiej osobowości, która dobrze by się czuła z tym zapachem. Jest to zapach jednocześnie ciepły i odległy, przywodzący na myśl wielkie przestrzenie między planetami. Tak pachnie osoba, której kosmos jest domem. Tak pachnie człowiek, który nie pochodzi z Ziemi…

Jednocześnie są to perfumy dziwnie odległe, zwłaszcza na początku. To zapewne przez mieszaninę limonki, jałowca i lawendy. Po jakimś czasie czuć ciepło kardamonu, drzewa sandałowego i pieprzu, a nad tym wszystkim unosi się liryczna słodycz frezji.  Zatem początek jest wręcz chłodny, a potem powoli rozchodzi się ciepło.

Tak też mniej więcej przebiegają etapy znajomości z mężczyzną nie z tej ziemi. Najpierw jest pewne zaskoczenie, kiedy to naszą uwagę przykuwają świeże cytrusy, a potem jest już tylko coraz lepiej.

Zawsze jednak gdzieś w tle jest ta nieziemska eteryczność. Tak jakby mężczyznę tego dotyczyły odmienne standardy. Jakby myślami unosił się gdzieś daleko, daleko…

 

Ów kosmita to badacz, obserwator i dobry anioł, który myśli wiele o innych. Ma niezwykłą wręcz cierpliwość i wyrozumiałość wobec ludzkiej natury. Wiele akceptuje, chociaż czasami mam wrażenie, że po prostu większość problemów go nie dotyczy. Tak jakby był tu, na Ziemi, i jednocześnie przebywał w dziwnych przestrzeniach.

Wielu uważa, że perfumy te są uniwersalne – i tak też jest. Stoją one ponad podziałami, ponad porami roku, poza pływami księżyca. Rządzą się jakimiś zupełnie kosmicznymi zasadami.

Tak sobie myślę, że dobrze jest, by każdy z nas poznał takiego kosmitę. Jego obecność przynosi ukojenie. A zapach pozostaje na długo na ubraniach.

Pod koniec dodam tylko, że raczej nie jest to zapach Supermana, bo w tle nie czuć niebezpiecznego kryptonitu, poza tym dla mnie Superman musi trochę pachnieć potem.

 

źródło grafik: Stories from the Sunworld, BBC.com.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *