Fallout: gra planszowa

Wojna. Wojna nigdy się nie zmienia. Rzymianie toczyli wojny, by zdobyć niewolników i bogactwa. Hiszpania zbudowała imperium na żądzy złota i terytoriów. Hitler przekształcił zniszczone Niemcy w ekonomiczną potęgę. W Czarny Piątek Super Duper Mart ogłosił przecenę 80% na roboty Mr. Handy™. Ale wojna nigdy się nie zmienia.

Spadły bomby. Opadł pył. Ci, którzy przetrwali, wyczołgali się ze swoich nor i próbują ułożyć sobie życie. O ile nie stali się dzikimi ghulami, ma się rozumieć. Ale wojna wciąż się toczy – na radioaktywnych pustkowiach i pośród ruin wielkich niegdyś miast Wschodniego Wybrzeża. Z naszego obozu widzimy kolejny jej etap: niebo przecina płonący vetibird – pionowzlot, relikt przeszłości. Do kogo należy? Kto go strącił? Czy ktoś przeżył katastrofę? Pora odłożyć niedopitą nuka-colę i to sprawdzić!

Tego dnia w obozie jest nas czworo. Nie okazujemy sobie wrogości, ale przecież jesteśmy rywalami – każde chce coś zyskać na pustkowiu. Sławę, wpływy, zasoby. Niektórzy chcą wesprzeć jedną z dwóch walczących ze sobą o dominację frakcji – w okolicy nie brakuje patroli Bractwa Stali, gdzieniegdzie pojawiają się żołnierze Enklawy. Może zdarzyć się tak, że zwycięzcą okaże się więcej niż jedna osoba… albo że nie wygra nikt z nas, jeżeli duzi gracze zbyt szybko się rozwiną.

Bohaterowie Fallouta

Pięcioro bohaterów – Mieszkanka Pustkowi, Wyrzutek Bractwa Stali, Ghul, Niebieski (mieszkaniec Schronu), oraz Super Mutant. Każde ma swoje wady i zalety. Jednocześnie może grać od 1 do 4 osób.

 

They call me „The Wanderer” – Yeah, the Wanderer – I roam around, around, around, around

Na Pustkowiach czekają liczne zagrożenia; ktoś, kto jedynie nadepnie na ogon radskorpiona, może uważać się za szczęściarza. Między ruinami kręcą się łaknący świeżego mięska super mutanci i zmutowane niedźwiedzie Yao Guai. Niefajnie jest badać opuszczony kompleks badawczy i poczuć na szyi oddech Szpona Śmierci, prawda? Aby sobie poradzić z takimi paskudami, nie wystarczy samo doświadczenie – potrzebny jest jeszcze dobry sprzęt. Ten najlepszy jest dobrze ukryty… i dobrze strzeżony.

  • Fallout - Gra Planszowa - kości VATS
    Super Mutant vs. Szpon Śmierci. System walki nawiązuje do V.A.T.S.a z komputerowego pierwowzoru – każdy przeciwnik ma swoje „słabe punkty”. W powyższym przykładzie Super Mutant zadałby jedną ranę na trzy potrzebne. Jeżeli ma odpowiednie wyposażenie i żetony S.P.E.C.I.A.L. na swojej karcie postaci, może przerzucić kiepskie wyniki…
  • Fallout - Gra Planszowa - karta postaci
    Karta postaci jest minimalistyczna. Żetony S.P.E.C.I.A.L. pomagają w testach, trzy kolejne dotyczą rasy (super mutant/synth), karmy i samopoczucia.

 

 

W miarę, jak odkrywamy teren, uzyskujemy więcej ruin do badania i osad do zwiedzenia. W ruinach można znaleźć przydatny sprzęt (lub guza), a w miastach pohandlować, albo pomóc czy zaszkodzić autochtonom, jak kto woli. Tak czy inaczej, każde nasze działanie będzie miało jakiś wpływ na otaczający nas świat i na to, jak jesteśmy postrzegani przez jego mieszkańców. Gdy Ghoul oszukał jakiegoś nieszczęśnika, za następnym rogiem czekał na niego paskudny drab. Niektórzy powiedzą: przypadek. Ja upieram się, że to karma.

Początek rozgrywki

Początek rozgrywki. Większość obszarów wymaga „rozpoznania”, zanim będzie można przejść dalej. Gra oferuje cztery mapy – dwie znane z komputerowego Fallouta 3  i dwie z Fallouta 4.

 

Play the guitar, play it again, my Johnny

Po jakimś czasie każde z nas odnajduje swoje miejsce na Pustkowiach. Wyrzutek Bractwa, w nowym pancerzu T-60, stara się pomóc Enklawie, na przekór swojej macierzystej organizacji. Po drugiej stronie barykady jest Ghoul, który usiłuje wspomóc działania Bractwa. Mieszkanka Pustkowi cierpliwie bada Schron 84, a potem pomaga w pisaniu Poradnika po Pustkowiach. Tymczasem jedna z głównych frakcji zaczyna wyraźnie zdobywać przewagę…

  • Karty misji, prawdziwy skarb tej gry. (Fantasy Flight Games).
  • Karty ubrań i pancerzy. Dostępne do kupienia u lokalnego handlarza. (Fantasy Flight Games).
  • Śmieci z ruin. Ktoś to zbiera? (Fantasy Flight Games).
  • Towarzysze. Niektórzy są mało przydatni, inni mają dziwne zasady "pozostawania" przy graczu. Np. dlaczego Piper lubi łotrów? (Fantasy Flight Games).
  • Wejście do Schronu 84, wraz z podlegającą mu talią kart wydarzeń. (Fantasy Flight Games).
Wojna nigdy się nie zmienia. Pustkowia przedstawione na złożonej z sześciokątnych pól planszy eksploruje się równie ciekawie, co ich wersję cyfrową. Gra planszowa świetnie oddaje klimat serii, na dodatek skłoniła dwoje z nas do powrotu do Fallouta 4, a kolejną osobę do zapoznania się z rozrywką…

Czy warto zagłębić się w świat planszowego Fallouta? Uważam, że tak! Główną zaletą wersji planszowej jest talia misji i wydarzeń – łącznie 175 kart, z czego większość jest na początku niedostępna. Na początku każdej rozgrywki odkrywamy jedną lub dwie misje wskazane przez scenariusz – to nasze zadania początkowe. Każde można zrealizować na jeden z dwóch sposobów.

Większość kart wchodzi do gry w wyniku naszych działań – przeszukiwania ruin, interakcji z mieszkańcami Pustkowi, lub jako kolejny etap zadania. To, która karta się pojawi, zależy od naszych wyborów. Dodatkowo, w trakcie gry pojawiają się nowe talie – np. do Schronu 84. Całość jest dobrze pomyślana i mimo tego, że dostępne są tylko cztery scenariusze, gra nie powinna się szybko znudzić.

Plusy:

➕ Fallout!
➕ ciekawe misje i wydarzenia,
➕ system walki z niby – V.A.T.S.em,
➕ duża regrywalność.

Minusy:

➖ brakuje mi innych Falloutów – 1 & 2, New Vegas. Ale FFG lubi dodatki…
➖ spoilery dla tych, którzy nie znają serii,
➖ znane motywy dla tych, którzy znają (może być zaletą),
➖ postacie graczy mogłyby mieć historie.


Grę wydało Fantasy Flight Games. Wersja polska ma się ukazać jeszcze w tym roku nakładem Galakty. Jedna rozgrywka trwa od 2 do 3 godzin (w naszym przypadku się sprawdziło), może w niej wziąć udział od 1 do 4 graczy.

Śródtytuły pochodzą z tradycyjnego wstępu do gry („War. War never changes”), oraz ze ścieżki dźwiękowej Fallouta. Warto ją sobie puścić w tle.

 

Jeszcze jeden planszowy Fallout!

I nie mam na myśli specjalnego wydania Monopoly.

W 2018 roku do sprzedaży trafi Fallout: Wasteland Warfare brytyjskiego wydawnictwa Mōdiphiüs Entertainment. W grze wykorzystywane są szczegółowe modele postaci, sprzętów i budowli. Gracze będą kontrolować całe drużyny (3-30 figurek), a nie pojedynczych bohaterów. Gratka dla modelarzy!

Podobnie jak gra Fantasy Flight Games, Fallout: Wasteland Warfare ma opierać się na kampaniach i losowych misjach. Możliwe więc, że do elementów bitewnych dojdzie mechanika przypominająca tę z Descenta albo Star Wars: Imperial Assault. Postacie będą zdobywać doświadczenie i perki za ukończone misje, a sprzęt i ulepszenia będą przenoszone między misjami. Dostępne tryby – solo, współpraca, gracz vs gracz, turniejowy.

Gdyby nie były takie drogie, można byłoby się pokusić o uzupełnienie Fallouta FFG o figurki przeciwników…

Link do wydawnictwa.

Jeden komentarz

  1. Dobra recka, zawsze dodajesz coś do nich, tworzysz historię. Też plus, że można pograć samemu. Z grafik które zobaczyłem wynika, że planszówka to raczej promocja Fallout 4 (albo tej wersji na VR). Może to odrzucić część osób, bo nie ma tam za wiele z pierwszych „kanonicznych” części.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *