Jak pachnie V (Corallium)

Corallium marki Carthusia to perfumy, które z początku są klasycznie męskie, chłodne. Ich zapach przywodzi na myśl ruiny chłostane zimnym wiatrem ciągnącym znad morza. Stare kolumny pogryzione przez wieki, rozerwane korzeniami roślin, które porastają wszystko wokół. Stąd ta drzewna, nieco żywiczna wręcz, cedrowa nuta. William Blake zakochałby się w takim miejscu. V pewnie by tam zamieszkał.

To nie jest człowiek, którego wybory dyktuje moda lub cokolwiek związanego z opinią innych. Indywidualista, ekscentryk, drażniący innych tym, jak bardzo nie przystaje – i jak bardzo ma to gdzieś. W tym zapachu czułby się idealnie, zwłaszcza że nad klasycznym, lekko słonym chłodem unosi się woń suszonych ziół – szałwia, mirra, ale też bergamotka, które tworzą nietypową mieszankę.

Nie jest to też zapach uspokajający, jednostajny. Mimo że V to mężczyzna o wiecznie sennym, nieobecnym spojrzeniu, pomyli się ten, kto weźmie go za osobę powolną. Nieprzeciętnie wysoki, chudy ponad miarę, nieco przygarbiony – sprawia wrażenie niepozornego melancholika, którego pierwszy lepszy demon potrafiłby złamać w pół niedbałym machnięciem łapy.

Gdyby tak jednak było, nie towarzyszyłyby mu trzy potężne istoty, gotowe w parę sekund rozerwać każdego na strzępy. Nie, V przywiązał je do siebie mocą, której pochodzenia pewnie sam nie jest pewien. Osoba niezdecydowana i słaba nie utrzymałaby kontroli nad widmową czarną panterą, krukopodobnym ptaszyskiem i kamiennym golemem.

Rozchodnik i wawrzyn, które krążą jak ostrza, mocne, ale nie przytłaczające. To składniki nietypowe, wyróżniające Corallium. Niepozbawione znaczenia. Lubujący się w poezji V, cytujący ustępy z „Małżeństwa Nieba i Piekła” nawet podczas najdzikszej walki, z ukontentowaniem odnotowałby te silne nuty.

Ale to nie wszystko. Bo bazą jest paczula miękka jak kocia łapa. I ciepłe piżmo. To bardzo ludzki zapach, jakkolwiek dziwnie by to nie zabrzmiało. Corallium pachnie mężczyzną zrobionym z soli, ale potem wchodzą wyraźnie kobiece ciepłe i słodkie nuty. I ta podwójna natura pasuje, V jest nieco androgyniczny, ruchy ma miękkie, głos przyciszony i łagodny. Z jednej strony – określony, ale z drugiej – niejednoznaczny. Czarne tatuaże wijące się wzdłuż jego ramion i całego tułowia nie niosą konkretnego znaczenia, za to są jakoś powiązane z trzema towarzyszącymi mu magicznymi istotami.

Zapach pozostaje przy skórze. Jest integralną częścią osoby noszącej Corallium. Dopełnia, jeśli mu na to pozwolić. V pozwala.

___________________

V to jeden z trzech głównych bohaterów najnowszej odsłony serii gier wideo pt. Devil May Cry.

via Gfycat

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *