Kosą i mechem – czyli parę słów o Scythe

Wyobraźcie sobie: spokojna, nieco senna wieś. Lato. Kobieta w zgrzebnej sukni wychodzi ze stodoły z kanką pełną parującego mleka. Wsparty o ścianę chałupy chłop leniwie pogryza źdźbło trawy. Pora żniw, łany zboża kładą się, ciężkie od ziaren, prawie przy samej ziemi. W dali, ledwo widoczny, majaczy majestatyczny kształt wielkiego robota.…

Czytaj dalej