Nie wiem, co bardziej przeraża mnie w perspektywie przebywania w otwartym kosmosie. Zimno? Brak powietrza? Brak dźwięku? Chyba jednak nieogarniony przestwór, obojętny, straszny. Przestrzeń, w której wszelkie metafory na temat małości człowieka wypadają marnie. Takie i inne przemyślenia naszły mnie po pierwszym sezonie serialu Sy-Fy „The Expanse”.
Strach
Samotna dziewczyna zamknięta na statku z dziwną obecnością oplatającą reaktor jak kałamarnica. Załoga stale walcząca z problemami technicznymi na szwankującym wahadłowcu, prześladowana przez rzesze znanych i nieznanych wrogów. Żyjący na asteroidzie detektyw, który po raz pierwszy od bardzo dawna zaczyna działać zgodnie z sumieniem, co oczywiście nie przynosi mu wiele dobrego. Nieco bezwzględna, ale jednocześnie szalenie inteligentna pani senator ONZ, która próbuje zapobiec wojnie światów. Wszyscy oni zamknięci są w tyglu politycznej zimnej wojny panującej między różnymi politycznymi i semi-politycznymi frakcjami. Jak nie Marsjanie, to Belterzy (mieszkańcy Pasa Planetoid między Marsem a Jowiszem), jak nie ONZ, to bojówkarze OPA (Outer Planet Alliance).
I nie, nie ma tu żadnych obcych, przeciwko którym mogliby zjednoczyć się ludzie. To dzieci Ziemi stanowią największe zagrożenie w kosmosie. Przestrzeń jest obojętna, ale na swój sposób sprawiedliwa, tak jak sprawiedliwy jest żywioł, który pali, topi i przygniata każde istnienie, bez względu na zasługi. Ale ludzie nie, oni działają w sposób wybiórczy.
Pieniądz i idea
Jeśli złaknieni łapówek funkcjonariusze ONZ trafią na biedny stateczek z nielegalnymi papierami, z chęcią ogołocą go z najcenniejszych dóbr, nawet jeśli miałoby to oznaczać dla załogi śmierć z głodu. Policja, mająca stać na straży bezpieczeństwa targanej rozruchami Ceres, z chęcią przymknie oko na porachunki między gangami. Z kolei kogo najlepiej zatrudnić do pilnowania porządku na biednym Erosie? Członków gangów z Ceres. Ludzie wszędzie zwęszą zysk, i im ów zysk jest większy, tym większe są w stanie ponieść ofiary – ze zdrowia, bezpieczeństwa, wygody, z życia innych, ze swoich własnych dzieci. Na pewnym etapie spirala szaleństwa rozkręca się tak bardzo, że nikt nie jest w stanie stwierdzić, komu opłacało się tyle śmierci i cierpienia? Bo zawsze gdzieś tam na drogim biurku leży elegancka karteczka z wyliczeniami minimum i maksimum strat, które można ponieść, by kolejny ambitny projekt stał się opłacalny.
Ale tak samo zły jest bezwzględny fanatyzm, który nie liczy się z niczym. Kiedy idea staje się ważniejsza od dobra innych, szlachetna misja zamienia się w pochód rzeźników.
Straszna jest ta wizja świata za 200 lat.
I bardzo aktualna. Powiedzcie szczerze, czy owe zagrożenia brzmią obco? Skala jest inna, bo kosmiczna, ale problem ten sam od wieków.
Siła
W takich czasach rodzą się silni ludzie. Na szczególną uwagę zasługują zwłaszcza silne kobiety – pani Senator Avasarala paradująca w obłędnych hinduskich strojach, o słodkim i jednocześnie twardym uśmiechu, nieco punkowa w stylizacji Naomi, która walczy z Jamesem Holdenem o palmę pierwszeństwa wśród ocalałych z holownika Canterbury, czy chociażby Jolie Mao, której historię poznajemy w toku śledztwa detektywa Millera. Myślę, że Dawes trafnie zdiagnozował fascynację Millera dziewczyną, sama nie mogłam się doczekać, aż ją poznamy.
Siła ich rodzi się z porażki i straty. Jest to moc, która przede wszystkim pozwala się najpierw podnieść, a potem pójść dalej. Każda z wymienionych kobiet, ale też detektyw Miller czy Holden, żadne z nich nie ma łatwo. Wątpią, mylą się, źle oceniają sytuację, przy całym swoim profesjonalizmie, czasami dają się ponieść emocjom. Nie ma wśród nich herosów, nie ma geniuszy.
W tym świecie nie ma też łatwych przyjaźni. Wydawać by się mogło, że w świecie pełnym konfliktów ludzie instynktownie będą zawierać sojusze, ale w kosmosie nic nie jest pewne. Jedyne, co jest pewne to…
Śmierć
Jest zagadką, która popycha Marsjan do śledztwa i poświęceń. Zemsta za śmierć przyjaciół scala drużynę ocalałych z holownika Canterbury, dopasowując ich na siłę jak puzzle. Detektyw Miller, podobnie jak pozostali mieszkańcy Ceres, znajduje się w stanie ciągłego zagrożenia, jego przetrwanie zależy od dostaw z Ziemi i konserwacji systemów podtrzymywania życia kolonii. Brak powietrza, brak wody, napromieniowanie. Ten świat nie należy do przyjemnych. Z ulgą witam piękne, ziemskie pejzaże i drobne przyjemności, które możliwe są tylko na błękitnej planecie. „Jak smakuje deszcz?” pyta się Miller, który całe życie spędził w ciasnych korytarzach kolonii. Ziemianin Holden nie zna odpowiedzi.
Nadzieja
Co motywowało Jolie Mao w jej szalonej podróży z ciepłego, rodzinnego gniazda przez niebezpieczne zaułki Ceres i dalej, w kosmos? Co trzyma przy życiu wykończonych ciągłą ucieczką załogantów Canterbury? Czemu Miller, wbrew wszelkim znakom, które wskazują, że powinien porzucić sprawę Mao, uparcie podąża jej śladem?
Na początku pisałam o bezustannym niepokoju. The Expanse nie byłby znakomitym dramatem science-fiction, gdyby nie pokazywał również jasnych stron ludzkości. Okazuje się, że jest coś, co pomaga człowiekowi przezwyciężyć lęk przed nieznanym, śmiercią, samotnością i wykluczeniem. Kiedy wierzysz w dobro, miłość i przyjaźń, nie straszny Ci czarny ocean ludzkiej duszy. Ten straszny przestwór, tytułowy expanse.
___________________________________________
Już szukam na Amazonie książek tandemu Daniel Abrahama i Ty Francka, występujących wspólnie pod pseudonimem „James S. A Corey”. Oczekujcie recenzji porównawczej dzieła książkowego i filmowego 🙂
Grafiki pochodzą z oficjalnej strony serialu: www.syfy.com/theexpanse
Historia powstawania książek oraz serialu jest świetnie opisana tutaj: www.barnesandnoble.com.