Będę tu umieszczać moje postępy (wolne, ale jednak) w rysowaniu. Dzięki temu po pierwsze będę się dyscyplinować, by umieszczać rezultaty moich ćwiczeń co najmniej raz w tygodniu. Poza tym.. będę się bardziej starać, bo moje szkice pójdą w świat. Do tej pory pokazywałam je tylko najbardziej zaufanym osobom.
Zaczęło się od tego, że na początku tego roku postanowiłam wrócić do rysowania po 10 latach przerwy. Słownie: dziesięciu. Kawał czasu. Trochę żałuję, że zarzuciłam to hobby, ale najwyraźniej los tak chciał. Zapewne w czasie, który mogłam poświęcić na trening palców i nadgarstka, zrobiłam coś równie pożytecznego.
Albo i nie.
I teraz jestem w takim miejscu, w którym nikt mnie specjalnie nie goni. Status freelancera z jednej strony mi służy – gdyż mogę pisać i grać w to, co chcę. Z drugiej strony, jest to najcięższa lekcja samodyscypliny. I wcale nie jest powiedziane, że dostanę wysokie noty.
Ale dość już o mnie. Pozwólcie, że przedstawię Wam moje pierwsze ćwiczenia z proporcji. To ciekawe ćwiczenie polegające na tym, że w ciągu 60 sekund mam narysować postać ze zdjęcia. I tak 20 razy. Taką serię 20×60 powinno się w założeniu wykonywać codziennie. Mi różnie to wychodzi. Nie znajduję dla siebie usprawiedliwienia, po prostu jestem leniwcem.
To są najstarsze, z maja:
Przy okazji – oglądam sobie od czasu do czasu lekcje kursu z oferty Udemy: Character Art School, Scotta Harrisa. A strona, której używam do ćwiczenia proporcji to: Quickposes. Mają całkiem spory wybór zdjęć w dobrej jakości.