Tyranny – wojna, która się zmienia

Tak jak zapowiedziałam na facebooku, opowiem trochę o grze i o motywie wojny w grach komputerowych.

Jest to gra komputerowa typu cRPG w rzucie izometrycznym, której akcja toczy się na fikcyjnej planecie Terratus (Terra, hm…). W świecie tym istnieje potężna magia, a technologia stoi na poziomie Średniowiecza albo Starożytności (brak broni palnej w jakiejkolwiek postaci, nie ma nawet prochu). Zresztą, Starożytność nawet bardziej mi pasuje, zarówno jeśli chodzi o ubiór postaci jak i architekturę. Poza tym ze Średniowieczem kojarzą mi się jeszcze religie monoteistyczne, których tutaj nie ma.

W grze nie brakuje potężnej magii.

W grze nie brakuje potężnej magii.

Terratus od wielu lat pogrążony jest w wojnie totalnej – praktycznie sprowadza się to do tego, że poszczególne państwa starają się stawić opór wielkiej armii tyrana Kyrosa. Póki co, bez większych sukcesów. Uciśnione narody czekają na swojego wybawiciela, bohatera, który znajdzie odwagę, by stawić czoło tyranowi… a jeśli się taki pojawi, pewnie przyjdzie nam go posiekać na kawałki. W Tyranny wcielamy się bowiem w orędownika Kyrosa, którego zasługi i umiejętności zostały docenione i został wyznaczony na stanowisko Stanowiciela, sędziego i – gdy zachodzi taka potrzeba – kata. Wymierzamy sprawiedliwość w imieniu jednego z Archontów – potężnej istoty, będącej tak jak władca czymś więcej, niż tylko człowiekiem.

Jak wynika z opisu stanowiska, naszego Stanowiciela czeka dużo gadania i dużo walki. Proporcje dialogów i starć są w Tyranny mniej więcej takie, jak w Pillars of Eternity (tego samego studia zresztą).

Wojna

Postać Stanowiciela pozwala spojrzeć na wojnę z nieco innej strony. Walka na tylu frontach zawsze wiąże się z gigantycznymi kosztami nie wypływającymi li tylko z aprowizacji żołnierzy. Są to wielkie koszty administracyjne oraz straty związane z wszelkimi nadużyciami. Tutaj bardzo często to widzimy. A to zaginie transport broni, a to ktoś coś źle zrozumie i dostarczy nie tu i na złą godzinę (najczęściej za późno). Pracy dla Stanowiciela w bród!

Mrok, miejscami rozjaśniany efektami czarów - taki jest klimat Tyranny.

Mrok, miejscami rozjaśniany efektami czarów – taki jest klimat Tyranny.

Na dodatek potężna armia Kyrosa dzieli się na dwie frakcje, Szkarłatny Chór i Potępionych, które nie potrafią funkcjonować w zgodzie. Konflikty pojawiają się również w obrębie samych frakcji. Prym wiedzie tutaj Szkarłatny Chór, który w swe szeregi przyjmuje wszystkich jak leci. Miałam wrażenie, że to jakaś nieogarnięta zgraja wściekłych psów, które cały czas się zagryzały. Straszne. Nie byłam w stanie czuć się komfortowo w obozie, w którym co chwila ktoś się komuś rzucał do gardła, więc łatwo możecie się domyślić, że chętniej odwiedzałam schludny obóz Potępionych. Wygodnicka ze mnie sędzina.

W Tyranny wojna nie jest piękna, to nie bethesdowy, ironiczny Fallout, w którym twórcy co chwilę puszczają do ciebie oko, a mutanty lecą w kosmos po trafieniu z big boya, przy wtórze skocznych kawałków z lat 40stych. Tu nie ma dobrych wyborów, nie można samodzielnie naprawić świata. Realizm w przedstawieniu konfliktu to pierwsze, co nasuwa się na myśl, choć nie jestem taka pewna, czy to odpowiednie słowo. Wojna w Tyranny jest owszem, bezpardonowa, ale czy na pewno taka jak prawdziwa? Nie mi to orzec – i mam nadzieję, że nigdy się o tym nie przekonam. Prawdą jest, że gry podobnie jak filmy i książki, rządzą się pewnymi prawami. Pragniemy realizmu, ale chcemy też przeżyć opowieść.

Budynki są monumentalne, o dziwnej i niepokojącej architekturze.

Budynki są monumentalne, o dziwnej i niepokojącej architekturze.

W Tyranny czułam wyraźnie klimat Abercrombiego (cykl: Pierwsze prawo) i McClelllana (trylogia prochowych magów). Fani Kronik Czarnej Kompanii Glena Cooka czy Malazjańskiej księgi poległych Ericksona też poczują się jak w domu. I na tym polega „realizm” tej gry – na jej surowości i okrucieństwie, chociaż nutka bohaterstwa gdzieś tam nieśmiało pobrzmiewa…

Wojna w Tyranny trwa wiele lat i toczy się na kilku frontach. Próba ogarnięcia tego nie jest łatwa, ale dzięki wprowadzeniu, mniej więcej wiemy, o co chodzi. Przy okazji wspomnę o genialnej rzeczy w Tyranny: brawa dla świetnego mechanizmu podpowiedzi na zasadzie hiperlinków – czasami w tekście pojawia się fraza albo słowo zaznaczone innym kolorem. Jeśli najedziemy na nie myszką i klikniemy PPM, zobaczymy krótki tekst. Najczęściej dotyczy to frakcji, ważnej postaci, miejsca lub… podprogowego przekazu. Są to teksty zwięzłe i dobrze napisane. Dzięki temu po kilku rozmowach nawet najbardziej oporni zaczną orientować się w sytuacji. Ma to też, niestety, swoje wady – ale o tym pod koniec…

Od zera do Stanowiciela

Mimo że postać gracza pełni wysokie stanowisko Stanowiciela oraz z pewnych względów cieszy się zaufaniem samego Kyrosa, to wciąż pozostaje w tyle jeśli chodzi o niepospolitość. I nie jest to wcale wada, bo tak naprawdę kreacja charakteru jest w naszych rękach. Na starcie możemy wybrać jedną z ośmiu przeszłości, od gladiatora po dyplomatę. W toku gry możemy ukształtować charakter bohatera. Choćby zrobić z niego cwaniaczka, który widzi w wojnie tylko szansę na zysk i stara się wykorzystać każdą szansę na zarobek. Ale nikt nam nie broni zostać pierwszą Matką Teresą wśród Stanowicieli i pochylać się ze współczuciem nad każdym błagającym o litość wrogiem (chociaż z tego pochylania się ktoś może szybko skorzystać i nas po prostu wydymać). Dla wielbicieli bitewnych fantasy i antybohaterów spod znaku Komudy zawsze istnieje mroczna ścieżka zbrodni i występku. Kto co lubi.

Wnętrze godne mrocznego władcy.

Wnętrze godne mrocznego władcy.

Co do samych wyborów, przed którymi jesteśmy stawiani… O tym chyba pisze każdy recenzent, a ja nie będę wyjątkiem, bo to niezwykle istotne zagadnienie. W Tyranny naprawdę nie ma dobrych decyzji i scenariusz jest szalenie konsekwentny. Niby wielka wojna i setki żołnierzy, ale NPC nie znikają po tym, jak zadanie zostanie zaliczone. Nie, oni pamiętają co zrobiliśmy. Nasze decyzję będą nas prześladować długo i wyskoczą w najmniej spodziewanych momencie. Jeśli ktoś dobrze czuje się w skórze zimnego pragmatyka, który nie ma czasu na litowanie się nad innymi, będzie mógł bardzo konsekwentnie poprowadzić postać.

I wcale nie oznacza to, że nasi towarzysze się od nas odwrócą, jeżeli będziemy zbyt okrutni (czy nie dość okrutni). Sposób budowania relacji w drużynie to jest kolejna mocna strona tej gry. W wielu dotychczasowych produkcjach cRPG niby można było grać mało sympatyczną postacią, ale wobec osób z drużyny trzeba było być miłym, nawet jeśli ich nie znosiliśmy okrutnie. Czasem nawet trzeba było pójść z jakąś cyfrową paskudą do łóżka. Tutaj natomiast mamy dwa wskaźniki przywiązania – „lojalność” biorącą się ze wsparcia i próby zrozumienia oraz „bojaźń”, która powstaje w wyniku podkreślania swojej siły i przewagi nad nimi. Czyli albo jesteśmy dowódcą-kumplem, który zawsze wysłucha i przytuli, albo tyranem, wobec którego czują mieszaninę strachu i podziwu.

Postacie towarzyszy są przy tym ciekawe. Zwrotka jest drapieżna i żądna krwi, ale jednocześnie lojalna, mędrzec Lantry to nieco bojaźliwy, ale też podstępny manipulator, że nie wspomnę o Bariku, który jest chodzącą zbroją (pod wpływem jednego z dekretów został na stałe uwięziony w zbroi-klatce, wyobraźcie go sobie na tronie z Gry o Tron ;-).

tyranny kyros

Zło też może się znudzić

Przy całym świetnie opisanym świecie muszę przyznać jedno – gra nie wciągnęła mnie tak, jak tego oczekiwałam. Dobra powieść może mieć momenty przestroju, ale to, jak się zaczyna, ma niebagatelny wpływ na odbiór. Nie samą akcją człowiek żyje, ale jakieś zagranie w stylu Hitchcoka bardzo by się przydało. A tutaj brakowało mi czegoś mocnego, co spowodowałoby, że każdego wieczora chciałabym grać dalej. Obcowanie z Tyranny przypominało mi czytanie dobrej książki historycznej – pełnej ciekawych opisów i rozmów, ale jakoś tak… rozmytej. Mam wrażenie, jakby scenarzyście zabrakło iskry gawędziarza, który wie, jak przykuć uwagę słuchaczy.

W Pillars of Eternity grałam pod rząd ładnych kilka wieczorów. Takie gry jak Arcanum czy Planescape śniły mi się po nocach (syndrom grania do późna). Ale do Tyranny siadałam wtedy, gdy miałam ochotę poczytać sobie dialogi. Bo niestety, fabuła w ogóle mnie nie wciągnęła. A spędziłam z nią 15 godzin.

I właśnie, dialogi i ogólnie cały tekst.. jestem osobą, której zdarza się czytać rzeczy do przesady, prawie że kompulsywnie – podczas jazdy autobusem wszystkie reklamy, czasami nie przewijam do końca napisów końcowych, czytam zawsze wstępy do podręczników. Zdarza mi się p prostu, że czuję niepokój, jeśli ominę jakąś część tekstu, bo może się okazać, że zawiera ona jakąś cenną informację. W przypadku Tyranny ilość poukrywanego tekstu to było moje przekleńswo! Bardzo chciałam zagrać dalej, ale zawsze była jakaś niewykorzystana opcja w dialogu. No po prostu szaleństwo! Dlatego z bólem i trochę wbrew sobie, ale muszę rzucić oskarżenie: trochę za dużo tego tekstu.

Ulewa w budynku to coś więcej niż burza w szklance wody ;-)

Ulewa w budynku to coś więcej niż burza w szklance wody 😉

I kolejna rzecz – grafika. To samo studio wydało piękne Pillars of Eternity, a tutaj wszystkie lokacje, postacie, były po prostu takie sobie. Co z tego, że zawierucha wojenna? Ruiny mogą być piękne (coś o tym wiem, pisałam tutaj). Broń może być piękna. Pustynia może być piękna. Fallout z jego monotonną gamą kolorystyczną i brzydotą zniszczonego świata był piękny. Właściciwie w Tyranny najbardziej podobała mi się komiksowa stylistyka mapy i animacji między rozdziałami.

I jak to teraz podsumować? Z jednej strony, uważam, że to szalenie inteligentna, świetnie napisana gra. Z drugiej strony… nie czułam tej ikry. Poniżej pięciu w skali 10 byłoby krzywdzące. Nie opisałam tu magii ani frakcji, które razem składały się na bardzo oryginalne uniwersum. Zresztą, w spisie poniżej zauważycie, że plusy przeważają.

Ale minusy dotyczą kwestii kluczowych.

Ostateczny werdykt to: 7/10

Plusy:

realizm wojny
bohater i towarzysze
cała warstwa tekstowa, dialogi i opisy
w związku z powyższym – bardzo dobre tłumaczenie na język polski
hiperlinki w tekście z objaśnieniami podstawowych zagadnień
uniwersum i magia

Minusy:

tempo rozwoju fabuły
grafika
historia mogłaby być ciekawsza

Pełen tytuł: Tyranny

Gatunek: cRPG

Data Premiery: 10 listopada 2016.

Producent: Obsidian Entertainment
Wydawca: Paradox Interactive

Platformy: PC

Moja rozgrywka: 15 godzin (ok 20 starcza do ukończenia) na poziomie normalnym.

3 komentarze

  1. Nie miałem jeszcze okazji aby zagrać w Tyranny, ale po przeczytaniu recenzji (już drugi raz 😀 ) zastanawiam się na kupnem tej gry. Zachęca mnie do tego przede wszystkim możliwość kształtowania charakteru głównego bohatera i wpływania na różne decyzje, gdyż uwielbiam motyw wyborów moralnych w grach. Kolejnym plusem na pewno jest całe uniwersum. Zawsze lubiłem poznawać nowe ,,światy” w grach, eksplorować czy odkrywać historię. Klimat starożytności połączony z magią to następny plus dla gry.
    Jednak mam także pewne wątpliwości. Choć uwielbiam dialogi i możliwość zwyczajnej rozmowy z towarzyszami, to nie przepadam za dużą ilością niepotrzebnego tekstu, wciskanego na siłę do gry, którego i tak zapewne nie poznamy, gdyż chcemy wybrać ważniejsze opcje dialogowe. No chyba że mamy taką sytuację jak np. w Wiedźminie (najpierw możemy wybrać mniej ważną opcję a następnie główną).
    Tak patrzę na te screeny i faktycznie grafika nie powala. Osobiście uważam, że grafika (mimo tego, że dodaje pewnego uroku grze) nie jest aż tak ważna, jeśli fabuła jest na wysokim poziomie.
    Co do recenzji, to bardzo przyjemnie się czytało. Prawdę mówiąc niewiele wiedziałem o Tyranny, lecz gdy przeczytałem całą recenzję Asi, wydaje mi się jakbym już miał do czynienia z tą grą 😉
    Już wystarczy tego mojego pisania 😀 Ale na koniec jeszcze raz wspomnę:
    Wspaniała recenzja!! 🙂

    • Xenooy, bardzo mi miło 🙂 Cieszę się, że nawet taka przerośnięta recenzja Ci się spodobała. Już teraz mogę zapowiedzieć, że następne, co się pojawi to… Numenera, ale dopiero po premierze (spodziewam się, że z okazji urodzin wpadnie w moje łapy 28.).
      Życzę udanej rozgrywki przy Tyranny, mam nadzieję, że nie przybije Cię ilością tekstu (tak jak mnie).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *