Jak pachnie Aeris Gainsborough (Ananda)

Zapraszam do kolejnej odsłony cyklu perfumeryjnego. Tym razem przyjrzymy się postaci znanej z kultowej gry Final Fantasy VII. Przypominam też, że to ja dobieram zapach pod postać, głównie na podstawie swojej znajomości charakteru danej osoby. Piszę to, ponieważ parę razy spotkałam się z komentarzem w stylu „to ciekawe kiedy zrobią perfumy dla wiedźmina?”. Twórcom perfum pewnie się nie śniło, że ktoś mógłby tak fantazjować na temat ich dzieł.

Aeris Gainsborough wiedzie spokojne życie w slumsach miasta Midgar. W ruinach opuszczonego kościoła założyła ogród, prowadzi też kwiaciarnię. W miejscu, do którego rzadko kiedy dociera słońce, a ludzkie dramaty rozgrywają się w każdym kontenerze i dziurze. W miejscu gnębionym przez choroby i niezapowiedziane najazdy policji. W takim miejscu kryje się Aeris. Jest jak najpiękniejszy kwiat, który wyrósł na zgliszczach cywilizacji.

Aeris doceniłaby subtelność perfum Ananda, ponieważ są one jak starannie dobrany bukiet. Nieprzesadzony, taki w sam raz dla niej. Fiołek, róża i jaśmin.

Na pierwszy rzut oka Ananda jest czysta i niewinna, co idealnie współgra z Aeris, która jest skromną dziewczyną o zagadkowym uśmiechu. Ale nie jest cicha i zamknięta w sobie, wręcz przeciwnie – zwłaszcza w porównaniu do płaczliwej Tify, która ma problemy z własnymi emocjami i unika konfliktów. Ten zapach ma charakterek, gruszka i śliwka tworzą mocny trzon.

Jeśli byście się jej spytali, co lubi robić najbardziej, Aeris odpowie, że dbać o swój ukochany ogród. Uwielbia otaczać się roślinami, mam jednak wrażenie, że traktuje je tak samo jak wszystkie osoby wokół – jako niezwykłe stworzenia, których tajemnicę trzeba poznać. Jej troska i empatia są podkreślane białym piżmem i mimozą, tworzącym aurę eteryczności i ulotności, oraz generującym przyjemne ciepło.

Najpierw pachnie wręcz przyziemnie – ot, gruszka. Gruszka i śliwka, przez długi czas, aż do znudzenia.

Ale dokładnie w momencie, w którym zaczynamy się nudzić, w którym na grzbiecie nosa pojawia się zapowiedź pierwszej zmarszczki irytacji – zapach ten rozkwita. Rozwija się. Rozkosznie rozpływa. A my wraz z nim.

Poznajemy Aeris jako ostatnią z gatunku Cetry, pradawnych istot, które potrafiły komunikować się z planetami. Aeris wspomina, że słyszy śpiew wiatru. Czuje ból ziemi. Jej emocje są nieznane zwykłemu człowiekowi. A Ananda po pewnym czasie staje się zaiste czarowna. I inna. Dziwna. Niby ludzka, w końcu są w niej kwiaty, owoce… Ale orientujemy się, że wyrwaliśmy wraz z nią do innego świata.

Ananda to zapach magii.

Zapach ten jest, jak wspomniałam, ciepły ciepłem piżma, ale przenika przez niego chłód. Aeris czuje się samotna w swej wyjątkowości, a sprawy życia i śmierci rozumie inaczej niż my. Założę się, że nawet po śmierci, kiedy pełni rolę anioła stróża Clouda i daje mu wskazówki, ów delikatny zapach wciąż unosi się wokół niej.

__________________________________________________

Jestem jedną z niewielu osób, które należą do #teamAeris. Wszyscy wielbią zakompleksioną, nieszczęśliwie zakochaną Tifę. A ja wolę kwiaciarkę. Jest trzpiotką, która idealnie rozgrywa Clouda, potrafi być też przerażająco mądra. Zupełnie jak z tym zapachem, do którego długo się przekonywałam. Niby trywialny, ale ma głębię.

3 komentarze

  1. To musi być piękny zapach, w sam raz na te zimne i ponure dni

  2. Ten opis pozwolił mi się trochę dłużej zatrzymać nad zapachem, który wcześniej wydawał mi się „meh”. Bardzo podoba mi się, że widzisz w nim połączenie ciepła z zimnem… Kiedyś podejdę do niego ponownie. 🙂

    • Warto dać im szansę i np. zwiększyć ich intensywność – to może dziwne, ale trudno z nimi przesadzić. Mam wrażenie, że dopiero jak nas ze wszystkich stron „owioną”, wtedy w pełni docenimy ich walory. No i najlepiej pachną jakąś godzinę po aplikacji.

      Jest w nich ciepło, ale ukryte. Przebija się po jakimś czasie, ale najciekawiej wypada w połączeniu z chłodem – Ananda kojarzy mi się z chłodem jedwabiu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *