Szpony i kły w świecie Wiedźmina

… czyli recenzja opowiadań konkursowych, osadzonych w uniwersum Sapkowskiego.

Konkurs został zorganizowany przez Nową Fantastykę już w 2016 roku. Opowiadanie, które wygrało konkurs, znalazło się w jubileuszowym numerze 12/20016, czyli dokładnie 30 lat po premierze opowiadania Sapkowskiego Wiedźmin. Wydaniem zbioru zajęła się oczywiście SuperNOWA. A wstęp napisał sam Sapkowski i- jak powiedział mój znajomy: uzasadnił wybór opowiadań oraz „czemu akurat te najmniej mu się nie podobały”.

Z jednej strony jestem pod wrażeniem tego, jak bardzo niektórym autorom udało się podrobić styl Sapkowskiego. Z drugiej spodziewałam się więcej szaleństwa. W sumie wszystkie te opowiadania są szalenie zachowawcze. Zapomnijcie o nowych interpretacjach niektorych wątków – no może poza strzygą. Nie uświadczycie tutaj niczego w stylu Wasiljewa i jego Wiedźmina z wielkiego Kijowa. Żadnych wariacji na temat historii alternatywnych, zmiany perspektywy. Prawie wszystkie postacie znacie z uniwersum. O żadnej z nich nie dowiecie się więcej, niż zdołalibyście wyciągnąć z kanonu. I nie mam tu na myśli niedopowiedzianych historii, które u Sapkowskiego zostały ledwo zaznaczone, a w opowiadaniach znalazły swoje rozwinięcie. Chodzi mi o motywację. Jedynym wyjątkiem jest opowiadanie poświęcone Coenowi (Katarzyna Gielicz Skala powinności). Niestety, jest ono tak chaotyczne i niedopracowane, że aż ciężko się je czyta. Nie mam pojęcia, jak w ogóle mogło przejść przez sito recenzentów.

Jaskier w gry Wiedźmin

Najmniej pociągały mnie opowiadania, w których pojawia się Geralt i Jaskier. Z dwóch powodów – bohaterów. Geralt ani razu nie wypadł przekonująco. Jest postacią tak wyeksploatowaną, że aż nudną. Ale i tak jest to niczym w porównaniu do tego, co autorzy zrobili Jaskrowi. Z książek pamiętam go jako złotoustego spryciarza, który potrafił wykaraskać się z każdej opresji i miał niesamowity urok. W opowiadaniu z Ellen (Bez wzajemności) był po prostu durniem. Najciekawszy tekst z Jaskrem to ten w całości mu poświęcony. Zastanawialiście się może, co spotka Jaskra po śmierci? To polecam Balladę o kwiatuszku. Niestety, mimo ciekawej koncepcji, opowiadanie szybko zaczyna nużyć.

Najbardziej drażni mnie jednak sposób, w jaki ukazana została przyjaźń między wiedźminem i trubadurem. Białowłosy bez przerwy jeździ po Jaskrze, każe mu się zamknąć, wyzywa od idiotów. Owszem, Jaskier jest wkurzający, ale śmiem wątpić w istotę ich przyjaźni. W rezultacie Jaskier jest wiecznie rozkojarzony, a Geralt wiecznie wkurzony – taką sytuację zastajemy w zwycięskim „Kresie cudów”.

W książce pojawi się też Triss

Skoro już przy tym opowiadaniu jesteśmy, to trochę się nad nim popastwię. Sama konstrukcja jest do gruntownego przerobienia. Mam wrażenie, jakby początek był opisem średnich lotów sesji RPG – przyjeżdżacie do wioski, w której trwa targ, co robicie? Idziemy do karczmy i pijemy. Zero opisu dziwów i fascynujących łze-artefaktów dostępnych na straganach. Ten zarzut dotyczy zresztą większości autorów antologii. Naśladując styl Sapkowskiego, skupili się głównie na charakterystycznych dialogach (powtórzenie wypowiedzi interlokutora, czepianie się słówek, cytaty), ale zapomnieli o warstwie opisowej, która budowała klimat powieści. O barwnych, żywych opisach wnętrz, szybkich i niesłychanie trafnych szkicach wyglądu postaci, zapachach, dźwiękach. Osobie nieobeznanej z twórczością Sapkowskiego ciężko będzie sobie wszystko wyobrazić – u mnie zadziałał mechanizm przeniesienia, gdy automatycznie widziałam sceny z książek i gry (tak, gry, w którą inteligentni ludzie nie grają).

Nie zabraknie kultowych wiedźmińskich potworów.

Dlatego też najbardziej podobają mi się opowiadania ukazujące postacie mniej znane: Koral (Krew na śniegu. Apokryf Koral), Toruviel (Dziewczyna, która nigdy nie płakała), Lambert (Co dwie głowy…). Na uwagę zasługują też świetne przedstawienie potworów w Ironii losu, Dziewczynie, która nie płakała, Szponach i kłach oraz Nie będzie śladu. Te sześć opowiadań należy do najlepszych w tomie. Cała reszta to albo kalka bez polotu, albo jakieś wprawki, które nie powinny ujrzeć światła dziennego bez porządnej korekty.

Nawiązując do mojgo poprzedniego artykułu z warsztatów ze Stevem Berrym – widać, które opowiadania przygotowywane były z planem, a które na zasadzie „a usiądę i napiszę, co mi się plącze po głowie”. Narracja w Bez powinności i Skali powinności tak właśnie wygląda – jakby brakowało planu, a zakończenie powstało ad hoc. Z kolei Kres Cudów zakończenie ma wciśnięte na szybko.

Czy anotologia warta jest kupienia? Musze przyznać, że prawie 50 zeta za 400 stron w miękkiej oprawie to całkiem sporo. Poza tym poziom opowiadań jest bardzo nierówny, a niektóre tak kiepskie, że ostro zaniżają ogólną ocenę. Gdyby usunąć trzy opowiadania (proponuję: Skalę powinności, Bez wzajemności oraz Lekcję Samotności), poleciłabym tom z czystym sumieniem, a tak trochę się obawiam…

________________________
Grafiki pochodzą z gry Wiedźmin studia CD Projekt RED.

2 komentarze

  1. Mi się najbardziej podoba to z Coenem. Może i jest niedopracowane, ale zrobiło na mnie największe wrażenie. Nie lubię tego sformułowania, ale miało w sobie to coś. Co do „Kresu Cudów”, to zgodzę się z tobą. Akcja zaczyna się rozkręcać, gadki o przeznaczeniu i bum. Koniec. Bardzo mnie to zniesmaczyło. Ogólnie, cały zbiór jest godny polecenia.

  2. Świetna książka, jak każda Sapkowskiego, którą czytałem! Bardzo lubię wiedźmińskie uniwersum zarówno w formie papierowej, jak i pikselowej 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *