Czyli rozmyślania przy okazji Dragon Manii: Legends
Smoki od jakiegoś czasu są numerem jeden jeśli chodzi o popularność we wszelkiego rodzaju mediach.
Jeśli z nostalgią wspominamy uroczy film Jak wytresować smoka, którego druga część miała premierę w połowie 2014 roku, ale franchise ma się dobrze i dziś, to możliwe, że wciągnie nas jedna z wielu gier rozgrywających się na wyspie Berk. Osłodzi nam to oczekiwanie na trzecią odsłonę filmu, planowaną na 9 czerwca przyszłego roku. Wcześniej, bo jeszcze w te wakacje, do kin zawita remake Mojego przyjaciela smoka (Pete’s dragon) z 1977 roku. Za sprawą „Gry o tron” smoki latają po ekranach wielu, całkiem nawet spokojnych, mieszkań.
Smoki można zatem oglądać na małym i dużym ekranie, można na nie polować – i należą wtedy do najgroźniejszych przeciwników, jak chociażby w grze Monster Hunter 4 Ultimate. W końcu można je hodować, krzyżować ze sobą i szukać sposobu na stworzenie super-rzadkich okazów, co ma miejsce w tytułowej Dragon Manii studia Gameloftu.
Smocza wyspa
Zabawę zaczynamy od poznawania własnego podwórka. Do dyspozycji mamy całkiem przyjemny archipelag mocno zróżnicowanych wysp, które odblokowujemy za podstawową walutę w miarę postępu gry. Budynków do wzniesienia nie jest wcale tak wiele, ale wyglądają ładnie i po czasie, gdy uzbiera się ich naprawdę sporo, można je swobodnie przemieszczać i na nowo aranżować swoje smocze imperium (nie wszystkie tego typu gry posiadają opcję przemieszczania raz zbudowanego budynku). Najważniejszymi budynkami są grupowane według żywiołów habitaty, w których mieszkają smoki, oraz farmy produkujące jedzenie. Na późniejszych etapach rozwoju potrzebne będą też świątynie, oraz takie ciekawe budynki jak np. akademia, w której nasi podopieczni będą rozwijać swoje umiejętności walki (tym samym zdolność nauki sytuuje smoki nieco bliżej istot rozumnych ;-).
Gra jest połączeniem klasycznego tycoona z elementami rpg, przy czym to ostatnie sprowadza się do prowadzenia po mapie drużyny złożonej z trzech smoków. W tle mamy całkowicie nieinteresującą i nieistotną fabułę (stawiam piwo osobie, która wskaże mi tego typu grę mobilną z ciekawą fabułą). Na mapie zdarzy nam się powalczyć; by pokonać oponenta musimy dobrze wykorzystać moce, którymi dysponują smoki (mocy czyli żywiołów, mamy w Dragon Manii siedem). Jak się zapewne domyślacie, zarządzanie drużyną w walce sprowadza się do wykorzystania zasady papier-kamień-nożyce (wariant dla fanów Big Bang Theory: papier-kamień-nożyce-jaszczurka-spock). Poza walką ze sztuczną inteligencją, możemy spróbować swych sił przeciwko innym graczom, lub przeczołgać swoje smoki po podziemiach (dungeonach).
Smok to obojnak
Jednak nie walka jest najważniejsza, bo clue zabawy polega na krzyżowaniu ze sobą smoków i na dążeniu do stworzeniu niepokonanej drużyny złożonej z najlepszych przedstawicieli rasy (pamiętacie chocobosy z Final Fantasy?). Ich wygląd i umiejętności zależą od tego, jakich rodziców dobierzemy, przy czym możemy mieszać je w dowolny sposób, bo nie mają określonej płci – wszyscy mogą ze wszystkimi. Po paru godzinach amorów pojawi się jajko, które musimy zdeponować w ciepłym, bezpiecznym gniazdku. Po kolejnych paru godzinach (da się to przyspieszyć za pomocą specjalnej waluty) wykluwa się pisklę. Smoków jest naprawdę dużo i są ładnie animowane. Zresztą, zobaczcie tego słodziaka 🙂
Rodzajów smoków jest zatrzęsienie i niektóre są naprawdę śliczne. Nie brakuje dziwacznych i nieco odbiegających klimatem od świata Wikingów (jak chociażby smok-astronauta, czy inspirowany postacią George’a Washingtona…), ale większość prezentuje się świetnie. Po jakimś czasie zaczynamy zauważać podobieństwa i powtarzające się modele (porównajcie poniżej: screeny wodnego smoka, salamandry, cukierkowego i słonecznika), ale na szczęście różnice nie ograniczają się tylko do zmiany koloru.
Free Dragons For All!
Kolejnym powodem, dla którego warto zwrócić na tę grę uwagę, są mikropłatności. Dyskretne, pobrzękujące w tle, nie odwracające uwagi od rozgrywki. Przede wszystkim nie są konieczne do tego, by czerpać przyjemność z gry. Możemy kupić status VIP, który co jakiś czas gra daje nam na jeden dzień w ramach pokusy, ale jeśli ktoś ma na telefonie więcej niż jedną grę, to pewnie i tak nie wykorzysta wszystkich możliwości. Ja odwiedzam swoje smoki co drugi dzień i to w zupełności wystarcza, by wywołać uśmiech na ich szczerbatych mordach.
Komu zatem polecam Dragon Manię? Tym, którzy szukają przyjemnej, niezobowiązującej rozrywki na nieco dłużej niż jeden weekend. Jeśli dość macie popularnej DragonVale, ale hodowla smoków wciąż Was pociąga, to Dragon Mania będzie idealna. Plus dla rodziców – gra jest bezkrwawa, a dzieciaki wprost uwielbiają karmić smoki…
Coś dla Smoczycy 😉
Smoczątka wręcz ociekają słodyczą, polecam 😉
bardzo lubie dragon mania legends